piątek, 8 lipca 2011

Rozdział I.

Był ciepły, lipcowy dzień, a one czekając w cukierni rozmawiały o codziennych sprawach. Były umówione z Łukaszem i Olkiem, którzy spóźniali się już dwadzieścia minut, ale pomimo tego nie martwiły się, bo wiedziały, że trening mógł im się przedłużyć. Po chwili Zuza usłyszała dzwonek telefonu. Był to Łukasz.
- Cześć kochanie, gdzie jesteście ? - zapytała popijając sok pomarańczowy.
- Właśnie skończyliśmy trening i zaraz powinniśmy tam u was być.
- Okej, czekamy. Pa.
Po odłożeniu telefonu wznowiły rozmowę, a piętnaście minut później wpadli chłopcy.
Olek, 18 lat, 182 cm wzrostu, ciemnooki blondyn, dobrze zbudowany.
Łukasz, również 18 lat, brunet, o oczach koloru niebieskiego, podobnej postury, co Olek.
Dziewczyny były od nich tylko o rok młodsze.
Zaczęli błądzić wzrokiem po cukierni, szukając stolika, przy którym siedziały dziewczyny. Julka pomachała im ręką, przywołując do siebie. Przywitali się tradycyjnym buziakiem w policzek. Usiedli.
- No to co zamawiamy ? - zapytał Olek.
- Ja zamawiam coś do picia, trener dał nam dzisiaj niezły wycisk. - stwierdził Łukasz.
- To ja też, a wy dziewczyny, co zamawiacie ?
- Ja wezmę jakieś ciastko i wodę, a ty Zuzka ?
- Ja zostanę przy soku.
- W takim razie lecę złożyć zamówienie. - odparł Olek.
Po chwili Łukasz zaczął.
- Szykuje się ognisko poza miastem. Macie ochotę wpaść ?
- Pewnie, tylko kiedy ? - zapytała Zuza.
- W przyszłym tygodniu.
W tej samej chwili wrócił z zamówieniem Aleksander.
- O czym rozmawiacie ? - spytał zaciekawionym tonem.
- O ognisku, wspominałem ci już.
- Ale mam mały problem. W następnym tygodniu rodzice gdzieś jadą i chcą mnie zabrać ze sobą. - oznajmiła Julka.
- Jula, daj spokój, jakoś przekonamy twoich rodziców, żebyś została. - powiedziała Zuza z uśmiechem na twarzy.
Niespodziewanie do Julki zadzwonił telefon.
- Halo... Dobra, zaraz będę. - odłożyła telefon.
- To ja już muszę się zwijać. Sprawę ogniska obgadamy kiedy indziej.
- W takim razie my też spadamy. - odparł Łukasz.
Pożegnali się, Julia wróciła z Olkiem, mieszkali niedaleko cukierni, a Zuza pojechała z Łukaszem.


- Ej, ej, gdzie ty mnie wieziesz? - nagle rzuciła Zuza.
- Zaraz zobaczysz. - uśmiechnął się.
Jechali jeszcze przez dobre dziesięć minut, słuchając Muse.
Gdy dojechali na miejsce zasłonił jej oczy chustką i wziął na ręce. Była zdziwiona i zarazem podniecona. Czuła ciepło bijące z jego ciała, które przyprawiało ją o dreszcze. Pomimo tego, że znali się od wielu lat, a parą byli od roku, nadal potrafił ją zaskoczyć. W pewnym momencie chłód przeszył jej ciało. On postawił ją i zaczął rozwiązywać chustkę..

2 komentarze:

  1. Zaczęło się ciekawie ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. No jest świetnie ;) Romantyk z tego Łukasza, ale romantyczne momenty są najlepsze. Będę tu zaglądąć także szybko pisz kolejną część;D

    OdpowiedzUsuń