piątek, 7 października 2011

Rozdział 6

- No idź do Niego. - szepnęła jej na ucho Zuza idąc w stronę Łukasza. Dała mu buziaka na przywitanie.
- Powiedziała Ci ? - zapytał.
- Powiedziała.. Strasznie się o nią martwię. Cały czas chodzi przygnębiona, w ogóle nie ogarnia. Pierwszy raz widzę ją w takim stanie. Już sama nie wiem, co jej poradzić. - Zuza mówiła wtulając się w pierś Łukasza.
- Mam to samo z Olkiem. Ale chyba musimy pozwolić im to wyjaśnić między sobą. Po prostu nie wtrącać się, żyć swoim życiem.


* * *

Olek powoli podszedł do Julki. Stanął na przeciwko.
- Cześć Jula. Co u Ciebie słychać ? - zaczał niepewnie.
- No heej. A wiesz, w sumie to nic nowego. Jakoś leci. - odpowiedziała.
Stali w ciszy, patrząc sobie w oczy. Żadno z nich nie potrafiło zacząć. To dziwne, zawsze mówili dużo, ale teraz targało nimi tyle uczuć, że nie mogli z siebie wykrztusić ani słowa.
- Musimy sobie coś wyjaśnić. - Powiedzieli równocześnie.
- Yyy.. To może Ty pierwsza ?
- Więc.. to co wtedy wydarzyło się w parku.. to nie powinno wogóle mieć miejsca. Popełniliśmy wielki błąd. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, prawda ? Ja nie chcę nic zmieniać. Nie chcę się wiązać, a przede wszystkim, nie chcę się wiązać z Tobą, bo jesteś moim najlepszym przyjacielem. Chcę, żeby było tak, jak "kiedyś". Mogliśmy się wygłupiać, rozmawiać o byle czym, a ostatnio nie mieliśmy takiej okazji. I to przez ten jeden błąd. Rozumiesz ? - zapytała. - Poza tym, z przyjaźni może narodzić się miłość.. - ciągnęła dalej - ..a z miłości przyjaźń już nie. Ja nie chcę ryzykować. Nasza przyjaźń jest dla mnie najważniejsza.
- Jula, muszę Ci powiedzieć, że.. - zawahał się i jeszcze raz przeanalizował jej wszystkie słowa. - jestem tego samego zdania i rzeczywiście poniosło nas wtedy. Nie powinno do tego dojść. I oczywiście nadal jesteśmy przyjaciółmi. - Olek mówiąc to nie mógł spojrzeć jej prosto w oczy.
Podeszła i przytuliła Go z całej siły. Brakowało jej tego przez te kilka dni. Na jej twarzy pojawił się pierwszy uśmiech. Szczery uśmiech. On odwzajemnił go, ale przyszło mu to z trudem, wiedział bowiem, że stracił ją już na zawsze. Wrócili do przyjaciół, którzy właśnie rozmawiali.
- No.. już jesteśmy. - powiedziała Jula.
- Właśnie, zapomniał bym. Jutro ognisko. - krzyknął Łukasz.
- Co ?! To już jutro ? To tak szybko zleciało ? - pytała zdziwiona Zuza.
- Stary, prowadzisz jutro. 0 powiedział Olek. - Tylko Ty wiesz, jak tam trafić.
- O niee. Nie ma mowy. Ja jutro mam zamiar się dobrze bawić. Dlatego idziemy z buta. Haha.. - mówił Łukasz.
- Z buta ? Żartujesz sobie ? - zapytała Julka
- Nie, nie. Idziemy, przecież to tylko jakieś 3 kilometry. - mówił z powagą Łukasz.
- W sumie to chyba nie jest najgorszy pomysł. Nic nam się nie stanie. 3 kilometry to nie jest aż tak dużo. - przyznał Olek.
- Okej. Tylko, żebyście później nie żalowali. - odparła Zuzka.
 - No właśnie. - powiedziała Julka.
- Aż tak źle to chyba nie będzie. - stwierdzili chłopcy.
Popatrzyli po sobie i puścili do dziewczyn oczko.
- No dobra, trzeba zwijać. W takim razie do zobaczenia jutro o 19.00 pod galerią. Pasuje wszystkim ? - zapytał Łukasz.
- Pasuje. - odpowiedzieli wszyscy razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz