piątek, 9 grudnia 2011

Rozdział 13

Po wyjściu Olka, Julia nie miała zbyt wiele czasu, aby przygotować się na spotkanie z Marcinem, o którym nic nie powiedziała Olkowi. Wiedziała, że nie pozwoliłby jej na to, albo poszedłby z nią. W ciągu kilku minut minut dresy zamieniła na jeansy, za duży t-shirt brata na koszulkę swoich rozmiarów, przeleciała tuszem po rzęsach, spięła włosy i wybiegła z domu. Bała się trochę, nie znała Marcina. Całe szczęście, że umówili się w miejscy gdzie zawsze było dużo ludzi. Przed wejściem do parku przypomniała sobie twarz chłopaka, którego spotkała kilka dni wcześniej. Stanęła i zaczęła błądzić wzrokiem.Nikogo takiego nie widziała. Gwałtownie odwróciła się i poczuła czyjeś ciało przy swoim. Ujrzała wysokiego bruneta z pięknymi brązowymi oczami. Ich usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Czuli swoje oddechy na ustach. Julia opamiętała się i odsunęła dwa kroki.
- Cześć, Marcin tak ?! - zapytała niepewnie.
- Tak, a Ty zapewne Julia ? - powiedział chłopak ukazując przy tym szereg białych zębów. Stali w ciszy, żadne z nich nie wiedziała jak zacząć.
- Może spacer ? - zaczął Marcin.
- To chyba nie jest dobry pomysł.
- Dlaczego ? Boisz się mnie ?! - zapytał.
- Nie, ale nie znam Cię, poza tym to nie byłoby fair w stosunku do mojego... - zawahała się chwilę.
- Chłopaka ?! - dokończył za nią. Julia zastanawiała się chwilę. To dobre pytanie, nie wiedziała jak ma traktować Olka. Całowali się, ale sama już nie wiedziała, czuła, że kocha go jak przyjaciele, on pewnie traktuje ja jak dziewczynę, ale ona nie jest tego pewna.
- Nie, nie mam chłopaka. - odpowiedziała. - Ok, spacer to jednak dobry pomysł, to gdzie idziemy ? - zapytała.
Jeśli nie masz nic przeciwko to chciałbym Ci coś pokazać.
Wyszli z parku, szli przed siebie. Julia nie wiedziała gdzie ja prowadzi, ale szczerze to nie bała się, przy nim czuła się bezpieczna. Rozmawiali o wszystkim. Ona opowiedziała mu coś o sobie, a on o sobie. Dowiedziała się, że w tym roku skończył liceum. Chce studiować prawo. Mieszka z rodzicami i 3-letnią siostrą w jednorodzinnym domu, niedaleko osiedla Zuzy.
- No to jesteśmy na miejscu. - rzucił Marcin. Julia zajęta rozmową nie zauważyła gdzie ja zaprowadził. Stała na lekkim wzniesieniu, przed nimi było wielkie jezioro z widokiem na piękny zachód słońca.
- Jejku, jak tu pięknie. - szepnęła Julia.
- Podoba Ci się ? - zapytał Marcin.
- Oczywiście, jest cudownie, jak znalazłeś to miejsce ?
Widać było, że chłopak zmieszał się lekko. Usiadł na trawie i patrzył przed siebie. Julia zrobiła to samo. Po chwili chłopak odezwał się pierwszy.
- To było rok temu. Byłem szczęśliwy, miałem dziewczynę. Kochaliśmy się. Nigdy nikogo tak nie kochałem. Byliśmy razem na imprezie. Wypiłem trochę, ona zresztą też. Nagle zniknęła mi z pola widzenia, szukałem jej przez długi czas. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Nagle zadzwonił telefon, dzwonili ze szpitala, powiedzieli, że Dominik - mój najlepszy kumpel miał wypadek i że jechał z jakąś dziewczyną. Wsiadłem szybko w taksówkę kierując się prosto do szpitala. Cały czas miałem nadzieję, że nie jechał z Oliwią, tak miała na imię. Zapytałem pielęgniarki w jakiej sali leży. Powiedziała, że 313. Leżał cały we krwi, ale był przytomny, to było straszne. Wyszeptał tylko 'Oliwia', wybiegłem szybko z sali szukając pielęgniarki, która mogłaby udzielić mi jakiejkolwiek informacji, ale nikt nic mi nie chciał powiedzieć, nic rozumiesz ? - przerwał monolog i oczami do których napłynęły łzy popatrzył na Julię. - To była moja dziewczyna, moja Oliwia Dlaczego wtedy nie było mnie z nią ? Dlaczego pozwoliłem jej wsiąść z Dominikiem, był pijany, przecież dobrze wiedziałem, że jest zdolny do takich rzeczy. Może gdybym jej nie pozwolił dalej żyłaby i bylibyśmy razem.
- Przykro mi, przepraszam, nie chciałam. - Julia nie wiedziała co powiedzieć, jak się zachować. Nie chciałaby się znaleźć w takiej sytuacji. Współczuła mu. - Nie obwiniaj się, to nie twoja wina. Skąd mogłeś to wiedzieć. Nie mogłeś jej przed tym uchronić. Tak najwidoczniej miało być. A Ty musisz żyć dalej, Oliwia na pewno nie chciałabym, żebyś obwiniał się za to, chciałaby żebyś był szczęśliwy. - Jula starała się mu pomóc.
- Przecież robię wszystko żeby być szczęśliwym , staram się, ale nie wychodzi. A to miejsce znalazłem przypadkowo, zaraz po pogrzebie poszedłem się przejść, nogi same mnie tu niosły. Zawszę tu przychodzę gdy chce pobyć sam, pomyśleć trochę nad życiem, odpocząć od rzeczywistości. Jeszcze nigdy nikogo tu nie przyprowadziłem.
- Miło mi, że mogę być tą pierwszą osobą. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. - rzuciła Julia.
- Dziękuję Ci bardzo. - przytulił ją i szepnął na ucho. Nie opierała się. Lubiła przebywać w jego towarzystwie, choć znała go zaledwie kilka godzin, wiedziała, że nie skończy tej znajomości. Ruszyli w stronę jej domu. Julia starała się odciągnąć go od tych myśli, zaczęła się nawet wygłupiać, kilka razy ujrzała na jego twarzy uśmiech. Odprowadził ja pod same drzwi. Oddał portfel, powiedział, że zadzwoni i odszedł.

4 komentarze: